Nie no po prostu świetnie, najpierw dostaję zaproszenie na kolejny durny bal, kto za tym stoi - oczywiście Beryl! Od kiedy dowiedziała się, że zakochałem się w Perdicie nic innego nie robi, tylko próbuje swatać mnie z księżniczką.Wysyła zaproszenia, jak tylko wejdą do sali balowej zaraz z miejsca odchodzi od przyjaciółki i idzie powiedzieć mi kiedy mogę zatańczyć z Perditą. Dobra - jestem wychowany jak na osobę pochodzącą z szanowanego rodu czarowników, ale nie chcę robić sobie nadziei, że ktoś taki jak ja może spodobać się księżniczce. To po prostu niemożliwe. Taka prawda, że pamiętam Beryl jako małą dziewczynkę jestem w prawdzie dużo młodszy od przyjaciółki, ale też starszy od Perdity, więc dla Beryl nie ma różnicy.
Wracając do balu, to ten to już po prostu katastrofa, zawsze jest mi żal mej miłości. Dzisiaj moja zwariowana wampirska przyjaciółka powiedziała, że mam schować się za kotarą. Wszystko słyszałem i muszę przyznać, że moja siostra...ehh...szkoda mówić zawsze chce mi się płakać kiedy mówię o Isabell.
Zginęła nie dawno podczas oblężenia zamku mojego dziadka jakieś 1200 lat temu. Miałem 300 lat. Zaledwie. Kilka lat wcześniej umarła moja mama i bardzo potrzebowałem siostry. Była dla mnie jak zastępstwo zmarłej matki. Do dziś pamiętam jak umierała w moich ramionach. Pamiętam jak jej amarantowe włosy były mokre od krwi, moich i jej łez i pamiętam jak starałem się jej pomóc wyciągając srebrny sztylet z jej piersi. Obiecałem jej wtedy że zabiję tym nożem tego, który jej to zrobił. Wtedy powiedziała mi że nie mam tego robić po czym pocałowała mnie krótko i zamknęła już tylko różowe oczy. Umarła.
Nie to było dawno! Nie mogę tak o tym myśleć staram się przecież o to, by starczyło mi odwagi na rozmowę z księżniczką.
Umiem komunikować się z duchem siostry i znosić wspomnienia jej śmierci. Zmagać się z Beryl i zbywać Clarę. Wiem że nie powinienem, ona wie jak mi ciężko i stara się pomóc, ale ja nie mogę! Potrafię leczyć okropne rany, potrafię przeżywać negatywne uczucia jako karę za moje przewinienia (tak nawiasem mówiąc to Beryl musi przestać karać mnie za często zasłużone grzechy w ten sposób). Ale dziś nie mogłem znieść widoku Perdity z raną na czole (o której pewnie nie wiedziała) i w poplamionej własną krwią sukience przerażonej i bezbronnej. To był widok nie do zniesienia. I wtedy w sali pojawił się on. Ten który zrobił to mojej siostrze.
Tego już było jak na mnie za dużo skoczyłem na równe nogi z ukrycia i z całej siły pchnąłem kulą, w której wnętrzu umieściłem cały mój gniew. Wściekłość, która się we mnie wezbrała nie miała granic. Ciskałem kulami czarów w bardzo zdziwione demony, niespodziewające się żadnego ataku. Były tak zdezorientowane że nawet nie zdążyły się obronić. A ja stawałem się coraz wścieklejszy i wścieklejszy, wyczerpałem już wszystkie moje siły i za wszelką cenę starałem się wytworzyć tak dużą kulę jaką mogłem i wtedy mi się udało. Cisnąłem w niego całą siłą mojego zranionego serca. Upadł, a razem z nim jego bracia i siostry. Pamiętam tylko że wydobyłem srebrny sztylet, który nosiłem już od 1200 lat przy sobie i rzuciłem w demona. Z początku pomyślałem, że nie trafiłem, ale po chwili... Zgiął się wpół i wymiotując krwią opadł bez życia na podłogę. Przerażone demony uciekły. Została tylko jedna kobieta o długich i lśniących czarnych włosach. Stała jak skamieniała. Przez ułamek sekundy nic się nie działo, lecz zaraz potem kobieta podniosła pełną nienawiści twarz i spojrzała na mnie. Byłem już zbyt słaby by się bronić. Mogłem tylko czekać na rychłą śmierć. Ale widocznie demonica nie była w stanie mnie zabić wysyczała tyko: "Zabiłeś mi brata! Zapłacisz! Zapłacisz mi za to!!!", po czym również odeszła.
Kątem oka dostrzegłem, jak Beryl wybiega ze zrujnowanej już sali balowej. Klęczałem na ziemi. Obok mnie leżał martwy demon ze srebrnym nożem w piersi -"Dokładnie jak Isabell'' - pomyślałem. Poczułem jak ktoś podnosi mnie z ziemi. Nie wiedziałem kto. Gdzieś głęboko w sobie czułem pustkę, większą niż ta, kiedy straciłem siostrę. Wyrwałem szybkim ruchem sztylet z demona i upadłem znów na kolana. Osoba, która pomagała mi najpierw wstać, zrozumiała że nic nie wskóra zostawiła mnie na posadzce, a tymczasem ja klęczałem i z uśmieszkiem szaleńca oglądałem sztylet ze wszystkich stron.
Umiem komunikować się z duchem siostry i znosić wspomnienia jej śmierci. Zmagać się z Beryl i zbywać Clarę. Wiem że nie powinienem, ona wie jak mi ciężko i stara się pomóc, ale ja nie mogę! Potrafię leczyć okropne rany, potrafię przeżywać negatywne uczucia jako karę za moje przewinienia (tak nawiasem mówiąc to Beryl musi przestać karać mnie za często zasłużone grzechy w ten sposób). Ale dziś nie mogłem znieść widoku Perdity z raną na czole (o której pewnie nie wiedziała) i w poplamionej własną krwią sukience przerażonej i bezbronnej. To był widok nie do zniesienia. I wtedy w sali pojawił się on. Ten który zrobił to mojej siostrze.
Tego już było jak na mnie za dużo skoczyłem na równe nogi z ukrycia i z całej siły pchnąłem kulą, w której wnętrzu umieściłem cały mój gniew. Wściekłość, która się we mnie wezbrała nie miała granic. Ciskałem kulami czarów w bardzo zdziwione demony, niespodziewające się żadnego ataku. Były tak zdezorientowane że nawet nie zdążyły się obronić. A ja stawałem się coraz wścieklejszy i wścieklejszy, wyczerpałem już wszystkie moje siły i za wszelką cenę starałem się wytworzyć tak dużą kulę jaką mogłem i wtedy mi się udało. Cisnąłem w niego całą siłą mojego zranionego serca. Upadł, a razem z nim jego bracia i siostry. Pamiętam tylko że wydobyłem srebrny sztylet, który nosiłem już od 1200 lat przy sobie i rzuciłem w demona. Z początku pomyślałem, że nie trafiłem, ale po chwili... Zgiął się wpół i wymiotując krwią opadł bez życia na podłogę. Przerażone demony uciekły. Została tylko jedna kobieta o długich i lśniących czarnych włosach. Stała jak skamieniała. Przez ułamek sekundy nic się nie działo, lecz zaraz potem kobieta podniosła pełną nienawiści twarz i spojrzała na mnie. Byłem już zbyt słaby by się bronić. Mogłem tylko czekać na rychłą śmierć. Ale widocznie demonica nie była w stanie mnie zabić wysyczała tyko: "Zabiłeś mi brata! Zapłacisz! Zapłacisz mi za to!!!", po czym również odeszła.
Kątem oka dostrzegłem, jak Beryl wybiega ze zrujnowanej już sali balowej. Klęczałem na ziemi. Obok mnie leżał martwy demon ze srebrnym nożem w piersi -"Dokładnie jak Isabell'' - pomyślałem. Poczułem jak ktoś podnosi mnie z ziemi. Nie wiedziałem kto. Gdzieś głęboko w sobie czułem pustkę, większą niż ta, kiedy straciłem siostrę. Wyrwałem szybkim ruchem sztylet z demona i upadłem znów na kolana. Osoba, która pomagała mi najpierw wstać, zrozumiała że nic nie wskóra zostawiła mnie na posadzce, a tymczasem ja klęczałem i z uśmieszkiem szaleńca oglądałem sztylet ze wszystkich stron.
I wtedy podeszła do mnie ona. Powoli jakby ze strachem, lekko kulejąc na jedną nogę, chwiejnym krokiem podeszła Perdita. Nawet teraz wyglądała ładnie. Mimo tego, iż na pobrudzonej krwią i kurzem sukience pojawiły się podarte strzępy materiału (wtedy każda suknia Perdity,o jakiej opowiadała mi Beryl przed każdym balem maskowym i nie tylko tak jakbym nie mógł poznać dziewczyny, o której marzę przez dobrych kilka lat, była kilku warstwowa), że jej piękne bordowe zwoje włosów stały się niemal różowe od bielącego je pyłu, mimo krwawych zadrapań na rękach, czole i dekolcie. Wolno uklękła obok mnie i delikatnie wyciągnęła mi sztylet z dłoni (nawet nie zauważyłem, że jestem głęboko pokaleczony, pewnie sam to sobie zrobiłem)
Dalej już nic nie pamiętam oprócz tego iż nagle zaniosłem się płaczem i zemdlałem.
Zosia Kesil
Dalej już nic nie pamiętam oprócz tego iż nagle zaniosłem się płaczem i zemdlałem.
Zosia Kesil
Moim zdaniem opowiadanie jest zarąbiste :) Trafiłaś w mój gust ponieważ uwielbiam fantastykę. Nie ma praktycznie żadnych błędów, fabuła ciekawa, wygląd bloga ładny. Niczego nie mogę się przyczepić. Pozostaje mi życzyć weny i powodzenia w dalszym pisaniu :)
OdpowiedzUsuńhttp://take-a-pencil-and-draw-a-f1.blogspot.com/
Bardzo ciekawie piszesz :d opowiadanie jest świetne, bardzo mnie wciągneło :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia ! :)
http://pazury-kolorowe.blogspot.com/